Chwile grozy z całą pewnością odczuć musieli pasażerowie samolotu linii EnterAir, który w poniedziałek wystartował z gdańskiego lotniska i miał lecieć na Wyspy Kanaryjskie. Na chwilę po starcie doszło jednak do uszkodzenia jednego z silników, o czym załoga poinformowała obsługę lotniska. Choć usterka ta nie była poważna, piloci podjęli decyzje o zaniechaniu kontynuowania lotu i awaryjnym lądowaniu. Ze względu na złe warunki atmosferyczne w Gdańsku, samolot przekierowany został na lotnisko w stolicy – zanim to się jednak stało, maszyna przez kilka godzin krążyła nad Trójmiastem.
Lądowanie było niemożliwe.
Awaryjne lądowanie w Gdańsku było niemożliwe ze względu na pogorszenie się warunków atmosferycznych. Przez kilka godzin samolot krążył w okolicach Trójmiasta, mogło to jednak nie być spowodowane oczekiwaniem na poprawę pogody, a tak zwanym „wypalaniem paliwa”. Czemu to służy? Samolot posiada z góry określoną masę, z jaką może bezpiecznie lądować – po wypełnieniu zbiorników paliwem masa ta zwiększa się, jednak nie wpływa na jego start. Ilość paliwa jest wprost proporcjonalna do długości lotu, a tym samym – maszyna podczas jego trwania jest w stanie spalić odpowiednią ilość tak, by masa samolotu nie stanowiła zagrożenia w trakcie lądowania. Część samolotów wyposażona jest także w specjalny system umożliwiający zrzut paliwa.
Usterka samolotu – co się wydarzyło?
Z nieoficjalnych informacji wynika, że doszło do awarii technicznej jednego z silników, a załoga zdecydowała o jego wyłączeniu. Usterka ta w żadnym stopniu nie zagrażała maszynie, natomiast konieczne było awaryjne lądowanie. Samolot przekierowany został do Warszawy, gdzie finalnie po kilku godzinach wylądował na lotnisku Chopina.